Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald TrumpJeśli tak będzie dalej, przejdzie do historii jako prezydent, który najmniej zadbał o planetę. Nie ma dla niego znaczenia, że globalna średnia temperatura rośnie, a lód na biegunach topnieje (coś, co niezależnie od tego, jak bardzo temu zaprzecza, w końcu wpłynie również na jego kraj). Wycofała się z porozumienia paryskiego, ponieważ nie na próżno Nie wierzy w zmiany klimatu i chyba że ludzkość go pogorszy.
Taka postawa nie podobała się wielu renomowanym naukowcom, takim jak słynny astrofizyk Stephen Hawking. Według niego dzięki Trumpowi moglibyśmy skończyć „mając” (w rzeczywistości nie może istnieć życie) planeta Ziemia z warunkami podobnymi do tych na Wenus, to znaczy z 250 stopni temperatury i prysznice kwasu siarkowego, jak wyjaśniono BBC.
Astrofizyk jest bardzo pesymistyczny co do przyszłości ludzkości. W jego opinii, nasze dni są policzone. W wieku 75 lat uważa, że chciwość i agresja zakorzeniły się w ludzkim genomie. „Nie widać, żeby konflikty słabły, a rozwój technologii wojskowych i broni masowego rażenia może doprowadzić do katastrofy” - wyjaśnił.
Rozwiązanie tego problemu jest gotowe skolonizować inne planety, takie jak Mars, czyli ten, o którym do tej pory wiemy, że ma mniej lub bardziej akceptowalne warunki do prowadzenia życia. Chodzi o to, że gdyby około 3.800-3.100 milionów lat temu mogło zawierać wodę, jak pokazują zdjęcia, które docierają do nas z satelitów NASA, Dlaczego nie mógł ich ponownie połączyć w perspektywie średnio- lub długoterminowej?
W rzeczywistości już się o tym mówi terraformowanie czerwonej planety, co z pewnością jest bardzo interesującym tematem może ocalić ludzkość przed zagładą.
Aby uzyskać więcej informacji, kliknij tutaj.